Powrót do życia i szydełkowy dywanik


Post bardzo zaległy...

Ciężko jest mi wrócić do blogowania. Myślałam nawet o zamknięciu bloga. Wiele spraw z życia prywatnego przyćmiło mi radość tworzenia. Powoli wracam do siebie, ale jest to proces bardzo długi, trudny i niezwykle wyczerpujący psychicznie a co za tym idzie, przekłada się to na moją formę fizyczną...a właściwie jej brak.Można by rzec, że ostatni rok spędziłam w domu, nie licząc wyjść koniecznych jak lekarz czy szpital. Wiem też, że gdyby nie moja pasja do tworzenia, to byłoby znacznie gorzej niż jest.
Każda rzecz, która powstała w przeciągu tego roku, nosi w sobie niewidoczną historię moich myśli jakie towarzyszyły mi przy jej powstawaniu. Gdy dopada mnie śmierć twórcza moich rąk, to biorę się za przemeblowanie i szuram meblami tak długo, aż wróci harmonia ładu i spokoju. Trzeba jakoś sobie radzić ;)

Ale teraz o tym o czym powinien być i jest ten blog - twórczość Munii :)

Pośród całego chaosu jakie mnie czasami otacza, poczyniłam oto taki szydełkowy dywanik.
Używałam trzech motków bawełny jednocześnie, żeby uzyskać nieco grubszy splot. Całość powstała dość szybko i bez najmniejszych problemów. 



Pamiętam moje początki z szydełkiem. Zaczęło się niewinnie od filmików na YT, potem doskonaliłam swój warsztat w pracy. Do jednego mogę się przyznać - jest to jedno z najlepszych rzeczy jakich przyszło mi się nauczyć w moim dorosłym życiu.
Niesamowicie relaksujące zajęcie, choć czasami bywa używana łacina, gdy szydełko o rozmiarze 1mm plus nitka nie chcą ze sobą współpracować, a moje oczy zaczynają widzieć tylko plamki wieczorową porą... Całe szczęście, że jest to niechęć chwilowa. Po każdej burzy wychodzi słońce :)


Wzór na ten dywanik znajdziecie TUTAJ klik  


Do zobaczenia wkrótce (szybciej niż myślicie)

Ściskam Was ciepło
Munia

*** Jagodowe muffinki ***

Witajcie :)

Dziś chciałam się z Wami podzielić sprawdzonym przepisem na jogurtowe muffinki. Są one niebiańsko wilgotne, a podstawowy przepis można również wykorzystać np.: jako bazę pod muffinki z czekoladą (zamiast jagód, dodaję drobno pokrojoną czekoladę do ciast).


Jogurtowe muffinki z jagodami

Przepis na około 12 muffinek

  • 250g mąki pszennej
  • 100g mąki ziemniaczanej
  • 2 płaskie łyżeczki sody
  • szczypta soli
  • 2 jajka
  • 1/2 szklanka oleju
  • 130g jasnego brązowego cukru (ewentualnie może być zwykły)
  • 1,5 łyżeczka cukru waniliowego
  • 250g jogurtu naturalnego
  • aromat waniliowy
  • 300g umytych i odsączonych jagód

W pierwszej misce mieszam obie mąki, sodę i sól.
W drugiej należy połączyć ze sobą olej, jajka, jogurt, oba cukry i kilka kropel aromatu. Wsypać mieszankę z mąką i jagody. Następnie krótko i delikatnie wymieszać.
Ciasto przełożyć do formy na muffinki wyłożonej papilotkami. Piec w temperaturze 160oC na funkcji termoobieg przez około 25 minut.
 

Moje rady:
  • mąkę zawsze należy przesiać przez sito, dzięki temu mąka i ciasto nabiorą powietrza, dzięki czemu ciasto będzie pulchniejsze i lżejsze
  • wszystkie składniki połączyłam przy użyciu trzepaczki a pod koniec łyżki sylikonowej - tak więc można przygotować ciasto bez użycia miksera
  • muffinki idealnie smakują, gdy na jeszcze ciepłe polejecie je czekoladą (najszybciej i najprościej będzie rozpuścić ciemną czekoladę do ciast w garnku)

Życzę udanych wypieków :)
Munia


Mały przegląd mojego INSTA :)

Witajcie ! ! !

Dzisiaj będzie krótko, ale treściwie. Zdjęcia pochodzą z mojego konta na INSTAGRAMIE - @evanorge - do którego obserwowania gorąco zapraszam :)

Na zdjęciach prezentowanych poniżej pokazuję to co mnie inspiruje, co udało mi się skończyć oraz co mam w planie...

Na dobry początek marcowych inspiracji zaopatrzyłam się w dobrą gazetę. Do jednej z moich ulubionych należy "rom 1*2*3".
Mnóstwo w niej pięknych ilustracji, ciekawych porad i artykułów. . .


Udało mi się skompletować galerię na jednej ze ścian w salonie. Nowe nabytki pochodzą od House Doctor. 


A to są już piękne notesy z serii "Botanicals Notebook Collection". W końcu będę miała gdzie notować, szkicować i przechowywać swoje pomysły.



Zdjęcie poniżej pochodzi z kuchni. Niestety nie jest to moja wymarzona kuchnia, ale już zacieram ręce do remontu jaki w niej planujemy na lato. Wtedy będzie po mojemu i UWAGA: nie będzie na biało ;)


... no może jednak trochę będzie ;) 
Jedyne co mogę zdradzić, to to że będzie nietypowo i ciekawie...

Na koniec powrót do przeszłości, czyli jak piękne rzeczy potrafią być ponadczasowe i zawsze znajdą swoje miejsce wśród nowo panujących trendów. Serduszka uszyte 2-3 lata temu - wciąż cieszą moje oczy.


Ściskam Was cieplutko i zmykam kończyć dywanik, bo przede mną kolejne projekty do zrealizowania.

Munia

Stolik ze szpuli w stylu loftowym...

Witajcie Kochani :)

W powietrzu czuć już wiosnę. I choć za oknem mam totalny mix pogodowy - deszcz, śnieg, grad, burza, wiatr to wiem, że jest do niej bliżej niż dalej...


Uwielbiam takie projekty, których efekt przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. I tak było w tym przypadku. Same przyniesienie S Z P U L I przez Męża, było dla mnie wielkim zaskoczeniem, pozytywnym oczywiście
.
 I niemal od razu przystąpiliśmy do realizacji planu jakim głównym założeniem był - stolik. Ale nie taki do końca zwyczajny, o ile można takim go nazwać i bez metamorfozy. 

W internecie można znaleźć wiele inspirujących pomysłów co można z takiej szpuli po kablach zrobić. My zdecydowaliśmy się na stolik z otwieranymi drzwiczkami, miejscem na książki oraz podświetlanym wnętrzem.

Pierwszy etap to oczywiście obmycie szpuli z brudu. Następnie wyciągnęliśmy odstające gwoździe i zszywki, następnie lekko blat i spód szpuli zostały przeszlifowane. Potem przyszedł czas na wycięcie dwóch desek, które zostały skrócone do odpowiedniej długości, aż w końcu zamocowaliśmy zawiasy. 
Wewnątrz szpuli zamontowaliśmy lampkę typu LED, która daje ciekawy efekt wieczorem, a przy tym jest praktycznym oświetleniem wewnątrz stolika. Za uchwyty drzwiczek posłużył stary pasek, który został pocięty na mniejsze kawałki a następnie do nich przymocowany.
Przysłowiową wisienką na torcie stały się obrotowe kółka przymocowane od spodu.

A i bym zapomniała o poprzecznych przegródkach na gazety czy książki :) No to teraz będzie już wszystko.

I jak Wam się podoba efekt Naszej pracy??

PRZED :



PO :






Pozdrawiam Was serdecznie
Munia

Pojawiam się i znikam...

Witajcie Kochani ! ! !

Przepraszam, że tak długo kazałam na siebie czekać... Wracam choć na chwilę, by napisać Wam, że bardzo dziękuję, że wciąż ze mną jesteście. Dostaję tyle miłych maili od Was min. z zapytaniem kiedy wrócę i czy wszystko u mnie w porządku. Dlatego dzisiaj postanowiłam podzielić się choć troszeczkę zmianami jakie zaszły w ostatnim czasie w moim nowym domu.

Zdjęcia są robione telefonem, stąd nie zawsze jakość jest taka jak powinna być.
Ale tak przynajmniej mogłam szybciej je wrzucić na bloga :) Czasami skróty są wskazane...

A więc zapraszam Was do mojego salonu.

Na zdjęciu poniżej widać kącik jadalniany oraz przepiękny regał i komodę w moim ulubionym Scandi-Look. Prosta forma, niemal dwa kolory sprawiają, że takie mebelki świetnie nadają się na różnego rodzaju kolorowe ozdoby. Mniej zadowolona jest Patrycja, która szukając czegoś pyta się mnie nieraz gdzie to jest, a ja odpowiadam...w komodzie z białymi szufladami. Na prawo od wiszącego regału znajdują się dwa obrazki autorstwa mojej Pati :* Są piękne!




Póki co muszę jeszcze poczekać na mój warsztat i dlatego znalazłam sobie odpowiednie miejsce w którym mogą powstawać szydełkowe projekty.

Plakaty poniżej nie są to przypadkowe ilustracje. Dość długo czekałam by znaleźć coś odpowiedniego na tę ścianę, a później na ich na dostawę, ale warto było. Są przepiękne.

A tak to wygląda zza dnia...


... i wieczorem ...


A tu dywanik, który powstaje powoli, bardzo powoli. Wzór znalazłam na stronie GARN STUDIO.


Przeprosiłam się ze stolikami z IKEA, które kupiłam ponad 5 lat po przeprowadzce do Norwegii. Kilka razy byłam bliska wyrzuceniu ich, dlatego że miałam inny stolik a te zbierały tylko kurz na strychu. Dobrze, że jednak je zostawiłam. Czasami moje zbieractwo jest pożyteczne :)

Wazon to wymarzony prezent, który dostałam w ubiegłym roku na urodziny od Męża. Pochodzi on z serii Kähler Omaggio. Absolutnie zakochałam się w tych paskach.


Już jakiś czas temu przekonałam się, że fajne produkty do domu można znaleźć na stronie H&M w zakładce HOME. Z moich ostatnich łowów jestem bardzo zadowolona. Jedynie zasłony muszę skrócić, ale to na spokojnie, bo jednego co mnie życie ostatnio nauczyło...to, że pośpiech jest wskazany, tylko przy łapaniu pcheł ;)


A to chyba najbardziej spontaniczna dekoracja jaką udało mi się w ostatnim czasie zrobić... Zaczęło się od tego, że chciałam napalić w kominku. Mąż przyniósł kosz drewna, a w nim leżała taka oto piękna deska. Żal mi było zakończyć jej żywot w płomieniach i szybko stała pięknym dodatkiem dla moich ozdób.


I to by było chyba na tyle. Nie obiecuję, kiedy się tu znowu pojawię, ale postaram się, żebyście nie musieli na mnie tak długo czekać. Tak więc na spokojnie Kochani do następnego razu...

Ściskam Was cieplutko i do zobaczenia
Munia




instagram @evanorge

Copyright © Creative by Munia