Znowu się gdzieś zawieruszyłam.
Jakieś fatum chyba Munię dopadło :/
Najpierw zepsuł się komputer... a właściwie to poszła matryca i coś z rozruchem. Mam tylko nadzieję, że przede wszystkim zdjęcia da się odzyskać... ;(
W pierwszej chwili była złość, potem łzy - przez trzy lata zebrałam sporą kolekcję rodzinnych zdjęć, mnóstwo folderów z e-bookami, inspiracjami, wzorami do haftowania, szycia. I teraz Polak to mądry po szkodzie... i wszystko będę już grzecznie zgrywać na dysk zewnętrzny. No ale bez komputera i to w tych czasach, to jak bez ręki. Mogłam zaryzykować i przesiąść się na stacjonarny PC mojego dużego Dziecia, ale świadomość przebijania się przez te wszystkie programy i niby ulepszenia zainstalowane na nim, to doszłam do wniosku, że ja już chyba wolę pozostać bez ręki, tzn.bez komputera :)
Trzeba było kupić nowy sprzęt dla Muni :)
Mężo szybko podjął męską decyzję o zakupie komputera, bo wiedział jak ważne jest dla mnie blogowanie, że jest to niemal moja psychoterpia na bolączki dnia codziennego, że oprócz tego czerpię dużo inspiracji przydatnych w szyciu, w dekorowaniu mieszkania ...
Zawsze pozostaje też tablet, ale on raczej nadaje się do przeglądania stron a nie blogowania czy obróbki zdjęć. Wybór sprzętu był oczywiście dość spory, ale trzeba było wybrać ten najodpowiedniejszy.
Pierwszy wybór okazał się nietrafny i po tygodniu komputer wylądował w sklepie. Drugi okazał się strzałem w samą dziesiątkę i teraz sobie mogę już klikać szczęśliwa w klawiaturkę:)
No ale żeby nie było, że tylko sprzęt się zepsuł. Między czasie przypałętała się małżeńska angina :) My z Mężem na antybiotyku byliśmy cały tydzień, przemęczyliśmy się ogromnie, bo rano trzeba było zawieźć Olę do przedszkola, żeby nie siedziała z nami zdechlakami w domu, Pati szła do szkoły, więc mieliśmy kilka godzin, żeby wypocząć i wyleżeć choróbsko. Niestety jak tylko się lepiej poczułam, bo antybiotyk zaczął już działać po trzech dniach, wyszłam dwa razy do miasta coś załatwić i teraz do Was pisze Kochane dziewczynki z zapaleniem oskrzeli...przeziębiłam anginę :/ Ale już będę siedzieć spokojnie w domku, a w środę wracam do pracy, więc muszę być zdrowa.
Dzień przed zepsuciem laptopa, zrobiłam mnóstwo zdjęć. Pierwszy raz nie zgrałam wszystkich zdjęć na komputer, zrzuciłam te najładniejsze według mnie a resztę zostawiłam, żeby potem sformatować kartę. Dobrze, że o tym zapomniałam, bo bym nie miała co Wam teraz pokazać a na robienie nowych zdjęć nie mam sił.
Zaczniemy od salonu - tu chyba najczęściej i najwięcej jest zawsze zmian.
Kącik ramkowy wzbogacił się o kilka ramek. Oczywiście wszystkie są z odzysku, przemalowane i odnowione :)
Hihi dopiero teraz zauważyłam, że na wszystkich zdjęciach pomiędzy półką a ścianą jest tzw."zajączek" czyli jakiś refleks świetlny. W dniu w którym robiłam zdjęcia, była przepiękna słoneczna pogoda, a że za oknem mam wodę, to często od niej odbija się słoneczko i wówczas po domowych ścianach biega mnóstwo takich "zajączków" :)
Zdjęcie poniżej w nieco cieplejszej tonacji
W skrzyni o której ostatnio
TU (klik) pisałam, była też taka deseczka z napisem i żal mi było jej wyrzucić - w końcu nic nie może się zmarnować :) Wcześniej służyła zapewne jako podziałka.
Kupiłam ostatnio bardzo fajną drewnianą komódkę. Składa się ona z 9 szuflad - 6 metalowych i 3 drewnianych. Dzięki swoim niezbyt wielkim wymiarom jest bardzo praktyczna a zarazem szufladki są dość pakowne. Na wytłaczarce do etykiet zrobiłam etykietki z cyferkami od 1 - 9.
Początkowo chciałam tam trzymać swoje przydasie, ale Ola dała mi do zrozumienia, że ona tam będzie trzymać swoje zabawki i szybko mnie stamtąd wyprowadziła :)
I sypialnia...
W końcu udało mi się kupić ładną i dużą patchworkową narzutę. Jest ona dość sporych wymiarów 250*260 cm, więc idealnie pasuje na Nasze łóżko. Kupiłam też materiał w kwiatki, którego motyw widnieje na narzucie. Uszyłam z niego dwie poszewki na poduszki 50*60cm.
Tą z jelonkiem uszyłam wcześniej na zamówienie, a że materiał bardzo przypadł mi do gustu, to sprawiłam sobie taką samą :)
Choć jest południe ja zmykam spać. Muszę wyzdrowieć i mimo, że ja tak bardzo nienawidzę leżeć bezczynnie, to czasami trzeba tak właśnie wypoczywać żeby zregenerować siły...
Spokojnej niedzieli i zdrówka Wam życzę :*
Munia