Konkurs!Potrzebuję Wasze głosy!:)

Kilka dni awarii z internetem a ja już miałam depresję :P
Ale ja nie o tym, ja tak szybko bo mam WIELKĄ PROŚBĘ. Wzięłam udział w konkursie, organizowanym na terenie Norwegii, jest to konkurs prac ręcznych zorganizowany przez sieć sklepów Panduro w których zaopatruję się min. w materiały różnego rodzaju, farby, Tildowe cudeńka... Zawieszkę pokazywałam już wcześniej i niemal całość to właśnie materiały, które kupuję w tym sklepie:) Moja praca to: 


Jeśli macie facebooka, wystarczy wejść na stronę http://www.lagenytt.no/gallery/photo/510 i nacisnąć kciuk, wówczas przerzuci Was na stronę logowania na Wasze konto na facebooku. Oczywiście głosujcie zgodnie z tym co podpowiada Wam serce i rozum :)
Zakończenie konkursu 29 września 2011 :)




Naprawdę bardzo dziękuję za wszystkie głosy a ja zmykam do moich szyciowych zaległości, bo trochę już  nowych rzeczy poczyniłam i wypadałoby je pokazać :)


Pozdrawiam wszystkich cieplutko, buziole :*

Słoiczki z materiałowym wieczkiem

We wcześniejszym poście pisałam o klamociarni i o skarbach stamtąd przytaszczonych :) Te słoiczki nie były celem mojej wyprawy i o mały włos nie stałabym się ich szczęśliwą posiadaczką... Znalazłam je przypadkiem, gdy wychodziłam zatrzymałam się przy regale na którym stała ogromna ilość mini wazoników (!) jak dla mnie całkowicie nieprzydatnych za to zbierających tylko kurz... I te oto słoiczki stały sobie na dolnym regale, zastawione przez owe wazoniki. I tu kolejne miłe zaskoczenie...nabyłam je za 15 NOK (jakieś 7,5 zł). Oczywiście musiały odstać swoje w kolejce do przeróbki. Teraz będę miała kolejne pojemniczki na przydasie i inne takie, które nie miały swojego "domku".Widziałam już je wcześniej w jednej z książek o Tildach, a ich norweska nazwa to Syglass.Ze skrawków materiałów poczyniłam takie oto wieczka :)






Co najważniejsze mogłam bez wyrzutów sumienia usiąść do moich popierdółek, a to za sprawą iście jesiennej aury. Jesień to moja ulubiona pora roku. Uwielbiam deszcz, chłodne wiatry pod warunkiem, że siedzę w domku:) wtedy bez reszty mogę zatracić się w tworzeniu... Po prostu uwielbiam klimat związany z tą porą roku. Dla innych jest ona depresyjna, a dla mnie sprawia, że mam chęć do życia !





W tle część mojej biblioteczki z której min. czerpię inspiracje :)

PeeS:
Pierwsze zdjęcie to mój debiut w robieniu kolażu ze zdjęć :) Czyli sama sobie życie utrudniam, żeby potem było ładniej.

PeeS 2:
Specjalne buziaki dla mojego Męża, który zerka na mnie zza kanapy, chcąc zapewne żeby już odeszła od komputera i spędziła z nim trochę czasu :):*

Pozdrawiam i życzę wszystkim udanego weekendu :*
Munia

Haftowane serce i skarby z klamociarni...

Całodniowa awaria z blogiem usunięta...hurrrraaa:) Akurat kiedy chciałam pisać posta, edytor odmówił posłuszeństwa. Najważniejsze, że wszystko już działa! A więc zaczynamy, będzie jak zwykle kolorowo, dużo zdjęć i wielka rozbieżność tematyczna z malutkim wspólnym akcentem -klamociarni- zapraszam.
Od czego by tu zacząć...A więc tak tajemniczy projekt z YouTube leży sobie i co jakiś czas daje o sobie znać - skończ mnie wreszcie - wydawało by się słyszeć:P, lecz to nie ów tajemniczy projekt woła tylko moje wyrzuty sumienia. Po prostu jak coś jest monotematyczne i długie to się robi nudne, a jak się robi nudne to zaczynam robić coś nowego. I tym oto sposobem mam dużo rozpoczętych prac, które wypadałoby kiedyś skończyć :) "Kiedyś" to dobre słowo:D Ale żeby nie było, że jestem leniem patentowym, to czasami zdarza mi się coś zrobić od początku do końca niemal za jednym zamachem. I tak powstało moje pierwsze haftowane krzyżykiem serduszko cudeńko. Haftowanie tego motywu było dla mnie ogromną frajdą, bo obrazek niemal od razu był widoczny przez co tak mi się nie dłużyło jego wyszywanie. Na wielu blogach widziałam podobne i byłam pod ogromnym wrażeniem ich wykonania. Dlatego postanowiłam sama sobie sprawić taką ozdóbkę. A że ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką genialnej książki o haftach, to wystarczyło tylko usiąść i haftować. Książka to "Made in France - Cross stitch and embroidery in red, white and blue" Agnes Delage-Calvet - Anne Sohier-Fournel, Muriel Brunet - Francoise Ritz - wydanie angielskojęzyczne. Szczerze ją polecam, są w niej setki wzorów haftów krzyżykowych, pełno kolorowych ilustracji i pomysłów na ciekawe ich zastosowanie.





Najpierw jesienią straszyłam i wrzos pokazywałam a teraz jakoś świętami u mnie powiało:) To przez połączenie czerwonego i białego, choć mogę Was zapewnić, że ten wzór jest jak najbardziej letni. Muszę się przyznać, że jeśli chodzi o ozdoby świąteczne, to zaczynam robić je od września, bo niby tyle czasu do grudnia, ale zawsze po drodze coś wyskoczy i potem się okazuje, że jest już grudzień. Ale skoro jeszcze mamy sierpień i kalendarzowe lato, choć za oknem raczej powoli już jesiennie się robi, to obiecuję, że do września ani słowa o grudniowych świętach :)
Na wstępie pisałam, że będzie o klamociarni, więc skoro słowo się rzekło... a do serduszka jeszcze powrócę w duecie z moim znaleziskiem po liftingu - ale za nim to nastąpi, przedstawiam moje łupy - zdjęcia były robione w mega tempie, bo Ola spała i gdyby w to wszystko wpadła, to marny by był los moich skarbów:)


Większość z tych ramek jest już pomalowana i wyczyszczona, szczególnie jestem dumna z tego okazu poniżej. Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia przed i po, widnieje ona jednak na pierwszej fotografii z klamociarni po prawej stronie u góry. Była koloru bordowego a wewnątrz była jakaś imitacja namalowanego obrazu. Druga ramka jest podobna, lecz i ją już machnęłam pędzlem. Reszta rzeczy w tym lampa jest już przemalowana i ma nowy abażur, ale o tym przy następnej okazji.
Ramkę pomalowałam najpierw na biało, potem machnęłam gdzieniegdzie szerokim pędzlem farbą zielono - niebieską. Na koniec zastosowałam po raz pierwszy lakier postarzający dwuskładnikowy i oto co wyszło...



Wewnętrzna część ramki ukazuje jej kolor:


Efekt starej ramki osiągnięty. Jupi!
No i tak sobie pomyślałam, że można by było połączyć ze sobą te dwa okazy i zawiesić na ścianie jako jedną całość....



Potrzebuję jeszcze parę ramek i moja twórcza ściana będzie skończona i nią też się będę mogła Wam pochwalić:)
Na koniec raz jeszcze moje haftowane serduszko, podaję Wam je na mojej dłoni :)

Naprawdę bardzo, bardzo dziękuję wszystkim za bardzo miłe słowa i miłe opinie. To miejsce jest moim lekarstwem na bolączki dnia codziennego. Do zobaczenia....:*

Pozdrawiam cieplutko
Munia

Krzyżykowa korona i ramka Shabby Chic

Już jakiś czas temu znalazłam na innych blogach przepięknie haftowane obrazki krzyżykiem. Na pierwszy rzut oka wydają się dość łatwe do wykonania, ale gdy przychodzi co do czego to okazuje się, że w tym wszystkim liczy się przede wszystkim precyzja wykonania. Znalazłam bardzo fajną stronkę na której można znaleźć dobrze zilustrowane TECHNIKI HAFCIARSKIE. Zakochałam się w jednokolorowych haftach krzyżykowych. Na blogu Penelopis znalazłam bardzo przydatne wzory przepięknych koron. Przygotowałam sobie co trzeba i bez żadnego wcześniejszego zaplecza wiedzy na temat haftowania krzyżykiem wyszyłam swoją pierwszą i na pewno nie ostatnią koronę:) Uuuu jak to wciąga...





Ramka w której umieściłam swój haft, to mój jeden z wielu nabytków z klamociarni (więcej o moich zakupach w następnym poście) i była w kolorze brązowym. Stosując metodę Shabby Chic , dostała ona drugie życie. Czasami ciężko mi uwierzyć, że tego typu rzeczy w sklepach z dekoracjami są sprzedawane za niebotyczne ceny, a przecież są tak łatwe do wykonania i to za niewielkie pieniądze. Za ramkę zapłaciłam 50 øre (jakieś 25 groszy) więc naprawdę nie warto przepłacać za coś co można zrobić samemu.



Jedyne nad czym się zastanawiam to, to czy trzeba wypełniać tło w takim hafcie? W sumie z daleka nie widać oczek kanwy a nie chciałabym żeby się okazało za jakiś czas, że się chwaliłam czymś co nie jest skończone :P 
Zabieram się do przygotowania mojego pierwszego candy, bo pierwszy tysiąc odwiedzających mam za sobą ! Hurraa ... Dziękuję i proszę o więcej ! ! !

Pozdrawiam i ściskam wszystkich cieplutko
Munia

Ps. Kamilko jeśli odwiedziłaś już mojego bloga daj znać co o nim sądzisz...Konstruktywna krytyka jak najbardziej wskazana :):*



Sercomania na depresję ;)

Nie mogę się zebrać do jakiegoś porządnego szycia i jedyne na co ostatnio mam siły i chęci to szycie serc... Filozofii w tym nie ma prawie żadnej a efekt jest w stanie cieszyć oko. Mam wyrzuty sumienia patrząc na te wszystkie cudne materiały, które zasługują by stworzyć z nich coś więcej, ale......nie mogę. Dopadła mnie zmora każdego kto coś tworzy - depresyjne lenistwo! Eh... W sumie zmobilizowałam się i uszyłam dwa serca, bo to trzecie różowe pokazywałam wcześniej, ale je przerobiłam bo "coś" mi  w nim nie pasowało.






Dopełnieniem całości jest mój ukochany wrzos. Dzisiaj pojadę go zebrać by zrobić wianek, chyba że leń mnie zatrzyma w domu :P




Jeśli, któraś z Was ma nadwyżkę pozytywnej energii, to ja poproszę :)! Mam nadzieję, że to kryzys przejściowy, bo nie wyobrażam sobie, żebym mogła tkwić w tym dołku dłużej....

Pozdrawiam
Munia (leniwa...)


instagram @evanorge

Copyright © Creative by Munia